3 marca po raz kolejny wzięliśmy udział w sesji edukacyjnej organizowanej przez muzeum Auschwitz-Birkenau. W całości poświęcona była ona Władysławowi Bartoszewskiemu oraz zasadzie, którą kierował się w swoim życiu – „Warto być przyzwoitym”. Swoje motto życiowe definiował słowami: „Nie dać się poniżyć. Pomagać innym. Oceniać ludzi za to, jakimi są. Za uczciwość i prawość. Być tolerancyjnym i umieć przebaczać. Nie kultywować w sobie wspomnienia zła. Szukać tego, co łączy.”
Władysław Bartoszewski trafił do obozu w wieku osiemnastu lat. W tym piekle na ziemi znalazł się jako wrażliwy, wierny ideałom i głęboko wierzący chłopak, który przetrwał aż 199 dni.
Najbardziej zapamiętanym momentem, który towarzyszył mu do końca życia, stał się pierwszy poranny obozowy apel – wspomnienie swojej bezradności na widok człowieka skatowanego na oczach całego obozu. „Staliśmy i patrzyliśmy na to, i nikt nie drgnął. Ja też nie drgnąłem.” Był to moment obudzenia się prawdziwej, głębokiej i niezniszczalnej moralności. Sprzeciwienia się złu, nawet kiedy ono triumfuje.
Marek Zając w swoim wykładzie na temat pobytu w obozie i jego wpływu na późniejsze życie Bartoszewskiego przedstawił nam odpowiedź na pytanie – jak przetrwać. Wyróżnił trzy dziedziny, na których opiera się przetrwanie: biologiczną, psychiczną i moralną. Ta ostatnia jest najważniejsza. Przeżycie moralne to ocalenie człowieczeństwa, czyli tego co sprawia, że jest się człowiekiem.
Usłyszeliśmy fragment wypowiedzi Bartoszewskiego nagranej niedługo przed jego śmiercią, w której mówił, że najważniejsze dla niego podczas pobytu w obozie było nikomu nie zaszkodzić. Nigdy nie chciał być bohaterem, jak mówił, tylko zastanawiał się, jaka jest granica przyzwoitości. Chciał być jedynie normalnym człowiekiem nierobiącym niczego złego. To w obozie zrozumiał, czym jest pomoc. „W piekle nauczyłem się doceniać każdy gest.”
Przytoczone zostały również fragmenty książki zawierającej wspomnienia byłego więźnia. Opisywał on moralność objawiającą się w małych gestach. „Człowiek nie zawsze może zatrzymać zło, ale zawsze może zmniejszyć jego działanie.”
Gdy po wyjściu z obozu Bartoszewski zadawał sobie pytanie, dlaczego to jemu dane było przeżyć, usłyszał od księdza Jana Ziei, że nie ma sensu zastanawiać się nad tym, dlaczego tak się dzieje. Lepiej zadać sobie pytanie, co mogę zrobić, skoro przeżyłem. „Z darowanym życiem trzeba wyjść do innych. Obok wielkiego zła istnieje wielkie dobro.”
Te słowa dotykają nas dzisiaj mocniej, a historię odbieramy zupełnie inaczej. Tocząca się obecnie wojna w Ukrainie pokazuje, że to przesłanie jest cały czas aktualne. My również powinniśmy kierować się tymi drogowskazami podpowiedzianymi nam przez Władysława Bartoszewskiego. Musimy podzielić się dobrem i otrzymanym życiem. „Nie być obojętnym” na zło i cierpienie.
Z sesji edukacyjnej wiele wynieśliśmy. Słowa wypowiedziane przez byłego więźnia nabrały jeszcze większego sensu. Pozostaną z nami zwłaszcza w dzisiejszej sytuacji, pomogą nam „być przyzwoitymi”.
Aleksandra Kunicka, kl. 3d