W piątek 22 maja gimnazjaliści z klas pierwszych udali się pod opieką profesorów Krzysztofa Czerwińskiego i Wacława Fronta na spektakl pt. „Ballady i romanse” do bielskiej „Banialuki”. Przedstawienie przypadło uczniom do gustu, czego efektem są m. in. recenzje, które prezentujemy poniżej.
Recenzja Szymona Główki z kl. Ic
Klasy Ib i Ic wybrały się na wycieczkę do cieszącego się dużym uznaniem bielskiego teatru ,,Banialuka”, by obejrzeć przedstawienie oparte na znanym dziele A. Mickiewicza pod tytułem: ,,Ballady i romanse”.
Gdy zgasły światła i zapadła cisza, kurtyna zaczęła się rozsuwać. Za nią uczniowie mogli podziwiać pięknie ucharakteryzowanych aktorów, którzy zaczęły odgrywać swoje role. W pierwszej scenie odegrano znaną scenę, która odbywała się w karczmie ,,Rzym”. Błyskotliwe dialogi pana Twardowskiego oraz diabła sprawiały, że w oczach widzów przebłyskiwało rozbawienie i zaciekawienie. Przedstawienie było niezwykłe dzięki renesansowo-barokowym kostiumom aktorów oraz różnorodnym rekwizytom. W następnych częściach spektaklu odgrywane były sceny z różnych utworów Mickiewicza, na przykład ballad pt. ,,Lilije”,, Świtezianka”, czy ,,To lubię”. Odegrane przez świetnie przygotowanych aktorów sceny były bardzo dobrze odebrane przez publiczność. W pewnych momentach spektaklu widz mógł poczuć się jakby był w środku karczmy i widział samego diabła z panem Twardowskim, oglądał walący się na głowy wszystkich kościół, czy stał nad brzegiem strumyka, w którym utopiła się z rozpaczy jedna z bohaterek. Przez cały spektakl nikt się nie nudził. Cały czas aktorzy zaskakiwali widzów nowymi scenami i dialogami. Na samym końcu aktorzy, przy akompaniamencie głośnych oklasków i pochwał, zrobili głęboki ukłon, po którym kurtyna zdobiąca scenę zamknęła się.
Zadowoleni uczniowie wyszli z teatru i udali się w drogę powrotną. Wszystkim bardzo podobało się przedstawienie, a w szczególności gra aktorów, rekwizyty i dekoracja sceny. Wycieczka była bardzo udana, a gimnazjaliści mieli okazję zaczerpnąć trochę polskiej kultury. Z całą pewnością można powiedzieć, że teatr ,,Banialuka” jest jednym z lepszych polskich teatrów. Ten wyjazd był dowodem, że geniusz polskich artystów trwa do dzisiaj i że utwory A. Mickiewicza wcale nie muszą być nudne.
Recenzja Weroniki Gurdek z kl. Ic
„Ballady i romanse”, spektakl będący adaptacją dzieła Adama Mickiewicza, jednego z najwybitniejszych poetów romantyzmu, obejrzałam wraz z moją klasą w teatrze „Banialuka” w Bielsku- Białej. Przyznam, że spodziewałam się nudnego przedstawienia, wiadomo lektura… jednak już po kilku minutach zmieniłam zdanie. Jest to zasługa Pawła Aignera, utytułowanego aktora i reżysera, który związany był z kilkoma teatrami w Polsce, m.in. Teatrem Lalki, Maski i Aktora „Groteska” w Krakowie, Teatrem „Montownia” w Warszawie, a za realizację „Zielonego wędrowca” w Teatrze Lalek „Banialuka” w Bielsku Białej zebrał w 2006 kilka prestiżowych nagród. „Ballady i romanse” w inscenizacji Pawła Aignera to zaskakujące i wielobarwne widowisko. Mnóstwo tu pomysłowych i humorystycznych rozwiązań reżyserskich, dzięki którym przedstawienie może spodobać się młodemu widzowi. Mnie się spodobało. W spektaklu tym razem nie „grają” lalki, lecz żywi aktorzy. Pojawia się tylko jedna kukiełka -dziecko – trzymana na rękach przez sługę w balladzie „Rybka”. Występują: Maria Byrska, Małgorzata Król, Marta Marzęcka, Magdalena Obidowska, Władysław Aniszewski, Konrad Ignatowski, Włodzimierz Pohl i Ziemowit Ptaszkowski. Moim zdaniem dobór aktorów był trafny, ponieważ artyści świetnie odwzorowali emocje oraz potrafili znaleźć się w danej sytuacji. Szczególnie podobała mi się gra Marty Marzęckiej, która wcieliła się w rolę Świtezianki. Autorką scenografii i nawiązujących do epoki barwnych kostiumów – pełnych przepychu kontuszy czy żupanów – jest Zofia de Ines. Całość uzupełniają kompozycje muzyczne Piotra Klimka, który w swych aranżacjach zaskakująco wykorzystał elementy muzyki rockowej oraz popowej. Żywą reakcję publiczności wywołał moment, w którym ksiądz ciągnął za sznur dzwonu z takim zaangażowaniem, że unosił się nad ziemią, wyglądało to bardzo komicznie. Również dobrym pomysłem było wykorzystanie „otwierającego się” stołu, który w „Rybce” zamienia się w mostek, a w „Lilijach” w drzwi do chatki pustelnika. Również uwagę przyciągają gesty chóru narratorskiego, które podczas śpiewania dodają do tekstu piosenki ciekawego akcentu oraz wywołują wiele emocji. Sztuka „Ballady i romanse” jest godna polecenia. Dzięki zastosowaniu awangardowych rozwiązań otrzymujemy naprawdę świetne przedstawienie. Na pewno nie będziecie się nudzić.