Marian Majerowicz urodził się w 1926 roku w Myszkowie. Miał dwóch braci. Miasto zamieszkiwało duża liczba ludności żydowskiej. Pan Marian uświadomił nam, że do wybuchu wojny nie było wielkich antagonizmów miedzy Polakami a Żydami. Jego ojciec, będący krawcem, miał dobre relacje zarówno z innymi mieszkańcami, jak i niemiecką żandarmerią, która dawała mu zlecenia.
Pierwszy kontakt z wojną pan Marian miał w 1943 roku, kiedy wszyscy Żydzi zamieszkujący Myszkowo zostali przeniesieni do gett w Zawierciu. Po pierwszej selekcji do obozu wysłano jego rodziców i 3-letniego brata. Po 3 miesiącach przetransportowano tam resztę Żydów z getta. W getcie wiedziano o istnieniu obozu, ale dopiero po dotarciu na miejsce Żydzi zorientowali się, czym jej obóz i jaki ma cel. Numery zastąpiły im imiona. Panu Marianowi wytatuowano numer 115577 na przedramieniu.
Gdy Marian Majerowicz znalazł się w obozie w Auschwitz, dowiedział się, co się stało z jego rodziną. Matka po odmówieniu oddania dziecka trafiła wraz z nim do komory gazowej. Pan Marian spotkał swojego ojca, który z miesiąca na miesiąc stawał się coraz chudszy i słabszy. Pan Marian został przydzielony na kwarantannę, która znajdowała się tuż przy drodze. Więźniowie mogli zobaczyć stamtąd przyjeżdżające transporty. Po okresie kwarantanny przeniesiono go do podobozu w Jaworznie i przydzielono do pracy podczas budowy baraków murowanych. W tym miejscu były lepsze warunki życiowe. Z czasem zaczęto traktować więźniów jak robotników. Dostawali większe ilości jedzenia, aby mieli siły do pracy. Mimo większej swobody nie mieli kontaktu z cywilami.
18 stycznia 1945 roku w Jaworznie odbył się ostatni apel dla pana Mariana. Więźniowie otrzymali na nim po bochenku chleba na drogę. Zostali przewiezieni do Auschwitz, gdzie zostali podzieleni na grupy 1200-1500 osobowe. Tak podzielonych więźniów wyprowadzono z obozu i zmuszono do marszu. Marsz śmierci – jak został nazwany – dla pana Mariana Marjerowicza trwał od 18 stycznia do 9 maja 1945 roku. Więźniowie otrzymywali głodowe racje żywności. Pan Marian przywołał historię czeskiego Żyda, lekarza, który osłabł podczas drogi. Wraz z innymi więźniami wspierali go w wędrówce i pilnowali, aby nie został wyciągnięty przez Niemców kolumny, co oznaczałoby porzucenie i śmierć. Lekarz dotarł do Kamiennej Góry, gdzie zmarł.
Marian Majerowicz przebył Gliwice, Opole, Dolny Śląsk. Był na Jeleniej Gorze i Zielonej Górze. 9 maja znalazł się na terenie Czech, niedaleko Pragi, gdzie armia radziecka wyzwoliła więźniów. Z 1200 więźniów wychodzących z Auschwitz, pozostało przy życiu 112. Całą drogę pokonali w pasiakach. Po wyzwoleniu pan Marian wrócił do Myszkowic. Jednak okazało się, że jego mieszkanie jest zajęte. Pomocy udzielił mu znajomy jego ojca, który zabrał go do Kłocka, gdzie do 1946 roku prowadził kuchnię. Tam też znalazł go starszy brat.
W 1946 roku został zmobilizowany do wojska. W Rembertowie ukończył szkołę piechoty.
Pan Marian jest prezesem Stowarzyszenia Więźniów Kombatantów w Warszawie. Po wojnie pan Majerowicz przyjeżdżał kilkakrotnie do muzeum, działającego na terenie obozu. Od Ojca Świętego Franciszka otrzymał medal. Po wyzwoleniu pan Marian nie spotkał żadnego kolegi z czasów obozowych. Jedyną osobą, na którą się natknął, był blokowy z Auschwitz. Blokowy zobaczywszy go, uciekł, obawiając się ujawnienia.
Pan Marian Majerowicz jest jednym z ostatnich żyjących byłych więźniów obozu koncentracyjnego KL – Auschwitz.
Wszystkie trzy wykłady bardzo się nam podobały, gdyż osoby je prowadzące w niezmiernie interesujący sposób przedstawiły nam historię Holokaustu, który stanowić powinien ogromną przestrogę dla ludzkości. Opowieść Pana Mariana o jego życiu i losach w czasach II wojny światowej stanowiła bardzo ciekawe i pouczające doświadczenie.
Karolina Janosz, klasa III h