articles: Wenecja.jpg

WŁOCHY POŁUDNIOWE
Relacja z wyjazdu na Półwysep Gargano w dniach 20-30.04.2008 r.


Niedziela 20.04.2008

W niedzielne popołudnie, 20 kwietnia 2008 roku, wraz z uczennicami z Żor i Jastrzębia, z uśmiechami na twarzy i dobrymi humorami opuściliśmy pochmurną Polskę i wyruszyliśmy na wspaniałą podróż po niezwykłym zakątku świata.

Poniedziałek 21.04.2008

Po całej nocy spędzonej w naszym tymczasowym domku na kółkach dotarliśmy do słynnej Wenecji, która wbrew oczekiwaniom przywitała nas dosyć chłodnym akcentem. Nic jednak nie było w stanie zniszczyć naszego entuzjazmu, dlatego uzbrojeni w parasole rozpoczęliśmy zwiedzanie tego wyjątkowego miasta. Naszą uwagę przyciągnęła szczególnie przepiękna, bogato zdobiona bazylika na placu św. Marka, a także asymetryczne, stylowe gondole oraz cała unikatowa architektura i położenie. Po kilu godzinach, zmarznięci i przemoknięci wróciliśmy do autokaru, by przebrać skarpetki i zagrzać się gorącym kubkiem… No cóż, nie każdy może mieć takie szczęście, by zwiedzać Wenecję w strugach deszczu :). Nim dotarliśmy na miejsce naszego zakwaterowania, odwiedziliśmy jeszcze w nocy dwa urocze miasta – Padwę i słynną z szekspirowskiego dramatu Weronę. Tutaj pogoda była dla nas bardziej łaskawa, a na dodatek wspaniałe oświetlenie w ciemną noc stworzyło naprawdę romantyczną atmosferę…

articles: Padwa.jpg

articles: Werona.jpg

Wtorek 22.04.2008

We wtorek przed południem dotarliśmy do naszego ośrodka położonego w malowniczej części Włoch – na półwyspie Gargano. Na szczęście zgodnie z planem pogoda była wyśmienita, dlatego szybko rozpakowaliśmy walizki i przebraliśmy się w wakacyjne stroje, by już po chwili zagrać w piłkę i rozruszać się po dwóch nocach spędzonych w autokarze. Potem mała przekąska i oczywiście wypad na plażę. Po drodze poznaliśmy bardzo sympatycznego sąsiada – osiołka Antoniego, z którym na końcu zwłaszcza dziewczynom było bardzo trudno się rozstać. 🙂 Cały dzień spędziliśmy leniuchując i zwiedzając tutejsze, bardzo piękne plaże oraz znane z lekcji geografii wybrzeża klifowe.


articles: Klify.jpg


Środa 23.04.2008, czwartek 24.04.2008

Następnego dnia do południa również delektowaliśmy się promieniami włoskiego słońca, a po obiedzie wyruszyliśmy na festyn zorganizowany na cześć św. Jerzego w oficjalnej stolicy Gargano – mieście Viesta. Tam mogliśmy zobaczyć wyścigi konne na plaży, tłumy ludzi świętujących na ulicach miasta, a na zakończenie również długo wyczekiwany pokaz sztucznych ogni. Zmęczeni, ale zadowoleni wróciliśmy po północy do ośrodka, by następnego dnia tuż po śniadanku zwiedzać kolejne miasta. Najpierw odwiedziliśmy niewielkie Peschichi, gdzie nareszcie udało nam się zjeść prawdziwe, pyszne, kuszące, wielkie włoskie lody :). Następnie przejechaliśmy do jednego z najwyżej położonych na Gargano miast, o anielskiej nazwie – San Angelos. Atrakcją był tutaj niewątpliwie kościół zbudowany na skałach związanych z niezwykłą legendą. Jest to również jedyne miejsce na świecie, które nie zostało poświęcone przez człowieka – lecz przez samego Michała Anioła. Bardzo często przebywał tutaj i modlił się św. Ojciec Pio i jak głoszą podania w momencie swojej śmierci był widziany właśnie w miejscu, które mieliśmy okazję zobaczyć na własne oczy. Po powrocie do ośrodka zjedliśmy pyszny jak zawsze obiad i przygotowywaliśmy się do następnego, bardzo napiętego dnia. Pobudka niestety o trzeciej rano…

articles: KosciolwSanAngelos.jpg

Piątek 25.04.2008

Jakimś cudem udało się nam wszystkim w środku nocy dotrzeć do autokaru, gdzie jeszcze przez parę godzin kontynuowaliśmy „proces spania” 🙂 Obudziliśmy się dopiero nad ranem, a naszym oczom ukazał się niezwykły, górzysty krajobraz skąpany w świetle wschodzącego dopiero co słońca. Po chwili stąpaliśmy już po ulicach starożytnego miasta, przysypanego niegdyś popiołami z drugiego co do wielkości w Europie czynnego wulkanu – Wezuwiusza. Miastem tym oczywiście były słynne Pompeje, gdzie mieliśmy okazję zobaczyć między innymi forum, czyli główny rynek, łaźnie, piece, zwykłe mieszkania i przedmioty codziennego użytku, starożytne pasy drogowe, dom publiczny, amfiteatr, a także Koloseum. Następnie udaliśmy się na szczyt wulkanu, dzięki któremu mogliśmy to wszystko zobaczyć. W trakcie wyjeżdżania pod górę nasi mistrzowie kierownicy musieli wykazać się nie lada umiejętnościami, ale egzamin prowadzenia w ekstremalnych warunkach zdali na celujący. Po wyjściu z autokaru musieliśmy jeszcze około dziesięciu minut podążać stromym zboczem, by w końcu naszym oczom ukazał się naprawdę spektakularny widok. Z jednej strony mogliśmy podziwiać olbrzymi krater wyglądający niczym gigantyczna piaskownica, z drugiej natomiast wspaniałą panoramę okolicznych miast. Kiedy wyruszyliśmy w drogę powrotną, mogliśmy jeszcze przez chwilę kontynuować naszą ucztę „dla oka”, bowiem przez szyby autokaru delektowaliśmy się niezwykłym krajobrazem. Zanim wróciliśmy do ośrodka odwiedziliśmy jeszcze Neapol, który jednak nie zachwycił nas zwłaszcza czystością, ale tak jak każde miejsce – posiadał swój specyficzny klimat. Na miejsce przybyliśmy tuż przed północą, a chwilę później – o godzinie 24 – skonsumowaliśmy przy świetle księżyca i rozgwieżdżonego nieba naszą obiadokolację – a właściwie „kolacjośniadanie”:)

articles: Pompeje.jpg

articles: Wezuwiusz.jpg

articles: Neapol.jpg

Sobota 26.04.2008

Po bardzo męczącym – ale także bardzo owocnym dniu, przyszła kolej na odpoczynek i relaks. Dlatego zaraz po śniadaniu wypłynęliśmy w cudowny rejs po wodach Adriatyku, w którym mogliśmy podziwiać przepiękne groty gargańskiego wybrzeża. Jednak dopiero droga powrotna dostarczyła nam wszystkim bez wyjątku niezwykłych, a z pewnością niezapomnianych wrażeń. Kapitan naszego statku w połączeniu z silnym wiatrem i wielkimi falami zafundowali nam zimny i bardzo słony prysznic, dlatego z pewnością nikt nie narzekał na brak emocji :). Popołudnie spędziliśmy grając w piłkę, opalając się na plaży lub pływając w zimnym morzu albo basenie.

articles: Groty.jpg

Niedziela 27.04.2008

W niedzielę przyszła kolej na zwiedzanie. Odwiedziliśmy na początku miasto portowe Tarent. Największe wrażenie zrobiły na nas świeżo upolowane małże, które bez żadnego przygotowania mieliśmy okazję spróbować – jednak jakoś nie znalazł się żaden śmiałek. Byliśmy również na targu, na którym zobaczyliśmy najrozmaitsze morskie stworzenia, począwszy od małych rybek, przez ośmiornice do stworzeń, których trudno opisać słowami. Kolejny przystanek na naszej wycieczce to malutkie miasteczko o uroczej nazwie Arbelobello słynące ze starych, specyficznych domków zwanych Truli, w których po dziś dzień żyją ludzie. Tutaj udało nam się zjeść włoską pizzę, a także zakupić parę ciekawych pamiątek. W drodze powrotnej zwiedziliśmy również Bari – gdzie została pochowana polska królowa Bona. Zobaczyliśmy tutaj przede wszystkim piękne kościoły i zamek.

articles: Tarent.jpg

Poniedziałek 28.04.2008

Ostatnią noc spędziliśmy wspólnie pisząc kartkę do Polski, a także grając w karty i inne wszelakie gry. O piątej rano wyszliśmy na plażę by ostatni dzień przywitać wspólnie z romantycznym wschodem słońca. Te piękne chwile z pewnością na zawsze pozostaną w naszej pamięci. Cały poniedziałek wykorzystaliśmy na wspólną zabawę oraz sprzątanie niemałego bałaganu. Wieczorem pożegnaliśmy osiołka Antoniego, nasz ośrodek i wspaniały Adriatyk. Na policzkach niektórych dziewczyn można było nawet dostrzec malutkie kropelki…

articles: Plaza.jpg

Wtorek 29.04.2008

Następnego dnia rano dojechaliśmy do San Marino, gdzie udało się nam zrobić dosyć duże zakupy :). Potem czekała na nas ostatnia już – ale za to wielka atrakcja. Niedaleko Rawenny odwiedziliśmy bowiem największy we Włoszech park rozrywki zwany Mirabilandią. Wrażeń oczywiście nie brakowało, a najwięcej dostarczył nam Katun – czyli największa kolejka w tym parku. Tego słowami opisać się nie da – to trzeba po prostu przeżyć!

articles: Mirabilandia.jpg

Środa 30.04.2008

W środę przed południem dotarliśmy do Kęt i tak oto nasza niezwykła podróż dobiegła końca :(. Wspólnie z nauczycielami, kucharkami, kierowcami, panią przewodnik Mariolą i wszystkimi uczniami stworzyliśmy zgraną ekipę, która przeżyła we Włoszech niezapomniane jedenaście dni. Była to wycieczka obfitująca w wiele ciekawych informacji, na której zobaczyliśmy wspaniałe miejsca – jak również odpoczęliśmy od szarej rzeczywistości. Oby więcej takich wyjazdów… 🙂