Zapraszam do lektury tekstów Marii …
J. Szlachetko
„Biegnę, by dogonić myśli…”
Wrzesień dla ucznia to powrót do codziennej rutyny, obowiązków, klasy i szkolnych problemów. Dla mnie oznacza również oczekiwanie i niepewność. Czy tym razem uda mi się zyskać uznanie jury konkursowego, czy wyłowią właśnie moje słowa z morza słów innych, utalentowanych młodych ludzi? Czy docenią moje wysiłki w stworzeniu czegoś skłaniającego do przemyśleń, wartościowego, wysiłki nie zawsze kończące się sukcesem? Bo i tym razem o sukcesie nawet nie śmiałam śnić.
Kiedy już niemalże zapomnieliśmy o dniu rozpoczęcia roku szkolnego, w obliczu narastających obowiązków i szarej codzienności szkolnej nadzieja niemalże mnie opuściła. Czyżby moja historia z Lipą miała się skończyć, zanim się zaczęła?
Zawartość skrzynki na listy nigdy nie wywołała we mnie takiej radości jak osiemnastego września. Po początkowym szoku i drżeniu rąk moim oczom ukazało się zaproszenie na rozdanie nagród w ogólnopolskim konkursie literackim Lipa 2013. Czy mogę mówić o sukcesie? Z pewnością o początku drogi, którą chciałabym kroczyć.
#1
Gdybym mówił przez sen
Szeptałbym twe imię
Zapisane w gwiazdach
Każda noc byłaby kolażem ciebie
Twych min i emocji
Tak zależnych od pogody i kursu walut
Podobnie rozchwianych do żaglówek
Moja poduszka i kołdra
Pachniałyby tobą
Ciepłem twej skóry
Rześki poranek
Rosą otula me myśli o tobie
By przetrwały do wieczora
#2
Gdybyśmy byli gwiazdami na niebie
Codziennie spadałyby nas tysiące
Wśród deszczu i rosy odbijałby się nasz blask
Zbyt jaskrawy za dnia
Nocą pieści jasnością
Przeczesuje włosy i całuje w nos
Jako gwiazdy mrugalibyśmy
Do dzieci na dole
By wytrwały w świecie
Bez marzeń
#3
Jakiż piękny dzień nas mija
Z ciepłym uśmiechem pozdrawia z daleka
I już biegnie
Za autobusem do przeszłości
Za nim w ślad
Powoli do startu szykuje się
Jutro pojutrze i za miesiąc
Wszyscy szeroko uśmiechnięci
Pełni entuzjazmu
Z czego się tak cieszą
Pyta kierowca
Zaraz i tak zostaną zapomniani
#4
Twój głos
Tak cichy w mojej głowie
Jak szept motyla
Przylatujący do mnie z wiatrem
Niemalże zastanawiam się
Czy istniejemy
Czy to tylko nasze oddechy na szybie
Ślady na piasku
Zdmuchnięty kurz
#5
Czasami sekundę po przebudzeniu
Przez zamknięte powieki
Widać smugę światła
Słaby blask
Delikatnie lśniący na brzegach
Jak słońce odbijające się w wodzie
Razi oczy diamentami
Pyłem snu i ciepła
Niektórzy mówią że to anioły
Opływowym kształtem swych piór
Gładzą nas po policzkach
Głaszczą po włosach
#6
Budzę się ze zmarszczonymi brwiami
Ledwie założę buty
A już biegnę by dogonić myśli
Toczące się po chodniku
Razem z tłumem ludzi przecieram drogi
Zasnuwające świat
Na raz niezależna
I stworzona z przynależności
Maria Pruszyńska IIh